Sikorowie

APOLONIA i ANTONI SIKOROWIE

Na podstawie wspomnień Janiny Rockiej

Wybuch wojny

Huk był tak potężny, że nawet teraz, choć od wybuchu wojny minęło już prawie 70 lat, trudno go do czegoś porównać. 25 września 1939 roku wojska niemieckie szturmowały Mokotów od strony południowej i zachodniej. Dziewięcioletnia Janina Sikora (później Rocka) razem z całą rodziną schowała się w piwnicy przy ul. Bluszczańskiej. Jej ojciec Antoś Sikora był wtedy na dyżurze w Stacji Pomp Rzecznych Wodociągów Warszawskich. Mama Apolonia Sikora poszła po mleko dla dzieci do Wandy i Henryka Rockich. Nie wracała przez kilka tygodni. Została ranna, zabrano ją do szpitala. Janiną i jej bratem Jurkiem opiekował się tata i babcia Franciszka Pisaniec z Janowskich (siostra Kacpra Janowskiego, który prowadził karczmę na Siekierkach).
Podczas okupacji było spokojnie, żadnych łapanek. Może to wszystko dzięki objawieniu? Na pewno jakaś opatrzność nad nami czuwała – opowiada pani Janina – Raz tylko, jak chłopaki sobie popili wieczorem i siedzieli na wozach w okolicach kapliczki na skrzyżowaniu Gościńca i Polskiej, to patrol niemiecki ich zgarnął i potem słuch o nich zaginął. Raz też jeden z uciekinierów, zatrzymanych przez „własowców” przy stacji pomp dobiegł na Siekierki, to Niemiec szukał go na motorze. Serie z karabinu w sady walił. Piaskarze wieczorem go na drugi brzeg przewieźli.

Karuzela

W 1944 roku Niemcy wyrzucili ich z domu przy Bluszczańskiej, bo obok artyleria przeciwlotnicza ustawiła swoje stanowisko. Był wielki reflektor, maszyna podsłuchowa. – Czasami, gdy na posterunku zostawał tylko starszy Niemiec, bo reszta żołnierzy na miasto chodziła, to razem z bratem Jurkiem i kuzynką Wandzią zakładaliśmy te słuchawki i bujaliśmy się na tej maszynie jak na karuzeli! – opowiada ze śmiechem pani Janina.
Po dwóch miesiącach wrócili do domu na Bluszczańską. Wybuchło powstanie warszawskie, a 24 sierpnia 1944 roku mieszkańców Siekierek wysiedlono. Cała rodzina uciekał najpierw na Chełmską, potem do Czerniakowa. Wrócili po wyzwoleniu do domu przy Bluszczańskiej, gdzie pani Janina mieszka do dziś.