Przejdź do menu Przejdź do menu Przejdź do treści głównej

DK Dorożkarnia, ul. Siekierkowska 28, 00-709 Warszawa

Kontakt Przejdź do facebook Przejdź do youtube

Historia

Madejowie

MARIANNA i WŁADYSŁAW MADEJOWIE

Na podstawie wspomnień Reginy Janiszek z domu Madej

Siekierki i Czerniaków

Rodzice pani Reginy poznali się na Siekierkach. Przyjechali do Warszawy w latach 30. za pracą. – Tata po odbyciu służby wojskowej w Warszawie zatrudnił się w gospodarstwie Janowskich. Mama z ciotką Filipiną pracowały zamiennie w folwarkach siekierkowskim i czerniakowskim – u państwa Kozłowskich, co być może świadczy, że gospodarstwa miały wspólnych właścicieli, a różnych dzierżawców – przypuszcza pani Regina (zdj. 3 i 5). W końcu XVII wieku właścicielem Czerniakowa i Siekierek był Stanisław Herakliusz Lubomirski, który za zasługi otrzymał klucz ujazdowski z Czerniakowem i Siekierkami. Tylman z Gameren zbudował dla Lubomirskich drewniany dwór nad rozlewiskiem wiślanym w Czerniakowie oraz pawilon ogrodowy w Siekierkach (zachowały się oryginalne projekty, znajdują się obecnie w Gabinecie Rycin BUW). Jak później wyglądały koneksje Siekierek i Czerniakowa, dokładnie nie wiadomo.

Dom spalony dwukrotnie

Wróćmy jednak do historii rodziny Madejów. Marianna (z domu Baranowska) i Władysław ślub wzięli pod Garwolinem, w Parysowie, skąd pochodziła panna młoda. Z końcem 1934 roku zamieszkali już w swoim domu przy ulicy Gościniec. Najstarszy syn Zdzisław (zdj. 4) przyszedł na świat w 1933 roku we wsi Łukuwiec koło Parysowa, kolejne dzieci: Barbara i Alfred (1935) oraz Waldemar (1938) (zdj. 4), w metrykach jako miejsce urodzenia mają wpisaną Warszawę. – Żartobliwie mówili o sobie, że są lepsi, bo przedwojenni – wspomina pani Regina, która jako jedyna z rodzeństwa urodziła się po wojnie. We wrześniu 1939 roku dom spłonął po raz pierwszy. – Prawdopodobnie zapalił się od jakiegoś szrapnela – mówi pani Regina. – A ponieważ był zbudowany z drewnianych bali, ogień rozprzestrzenił się bardzo szybko. Kiedy Władysław wrócił do domu po klęsce polskiej armii, zdążył go jeszcze odbudować. Jednak nie na długo, bowiem w sierpniu 1944 roku dom spłonął ponownie. Władysława nie było wtedy na Siekierkach, nie został więc jak inni mężczyźni, zabrany przez gestapo. Marianna tragicznego dnia, 24 sierpnia, była z dziećmi na wale wiślanym, gdzie zbierała szczaw. Stamtąd zobaczyła płonące osiedle. Gdy zbliżyła się do domu, spotkała Halinę Rocką, która powiedziała jej, że nie ma po co wracać. Marianna zostawiła cały dobytek w palącym się domu. Zabrała dzieci i wyszła z Siekierek. Znaleźli schronienie w Zalesiu, na zachód od Warszawy. – Słyszałam jeszcze z opowieści ludzi – wspomina pani Regina – że Niemcy oprócz pochodni wrzucali do palących się domów drewniane sprzęty, które znajdowali na podwórkach, aby wszystko się doszczętnie spaliło.

Dokwaterowana

Madejowie wrócili na Siekierki 25 stycznia 1945 roku. Była bardzo ostra zima i zgliszcza wszystkich domów pokrył lód. Ludzie, aby zacząć coś robić, musieli najpierw ten lód stopić. – Tacie udało się przeżyć i dlatego często powtarzał „Muszę pomagać innym, bo jako jeden z niewielu mężczyzn na Siekierkach ocalałem” – opowiada pani Regina. – Często denerwowało to mamę, bo w naszym domu też trzeba było robić wszystko od początku. Już w 1947 roku, czyli niedługo po ogłoszeniu Dekretu Bieruta, dla domu Madejów, podobnie jak dla wielu innych, założono księgę inwentaryzacyjną, w której wpisano, że budynek pochodzi z 1934 roku, dzięki czemu można było go rozbudowywać i przebudowywać. Dom nie był duży, dwa pokoje, dwie kuchenki i dwa oddzielne wejścia, bo mieszkała w nim również ciotka Filipina. – Razem troje dorosłych i czworo dzieci, a mimo to dokwaterowano jeszcze jedną osobę – mówi pani Regina. – Takie były przepisy. Jednak ta kobieta nie mieszkała z nami długo, chyba jej też nie było wygodnie. W domu wybudowanym przez Władysława Madeja (zdj. 1 i 2) przy Gościńcu pani Regina mieszka z całą rodziną do dziś.

Portrety członków rodziny

Skip to content